Chcę podzielić się sytuacją, która przydarzyła mi się pierwszy raz, odkąd jestem w AA (a jestem trochę czasu).
Była niedziela rano. Zwykle, jeśli idę w tym dniu na mityng, to w zupełnie innym kierunku i na inną grupę.
tym razem, na skutek nieprzewidzianych okoliczności, postanowiłam iśc gdzie indziej. Na ten mityng wybrałam się pierwszy raz.
Po drodze, na ławce pod dworcem spotkałam "chorego", który chciał, żebym mu dała 2 złote. Odpowiedziałam mu, że ja też kiedyś piłam i gdybym piła nadal, to też bym tu siedziała żebrząc o 2 złote.
Zadałam mu pytanie, czy chce pić czy żyć? Na to on zapytał mnie, co ja robię, że nie piję. "Chodzę do ludzi, co mi w tym pomagają" - ja na to.I o dziwo, ten człowiek powiedział, że ze mną pójdzie.
I poszedł ze mną, przesiedział cały mityng, a w czasie przerwy i po mityngu zajeli się nim koledzy. Nowy przyjaciel dziękował mi, że go nie odrzuciłam i pozwoliłam ze sobą iść. Mnie nie ma za co dziękować, bo ja tylko mu powiedziałam parę słów o sobie, taka moja rola.
Mnie też ktoś kiedyś powiedział, co mam robić i gdzie mam iść (a byłam wtedy "pod wpływem"), chciał ze mną rozmawiać i również mnie nie odrzucił.
Jeszcze raz się przekonałam, że nic się nie dzieje bez powodu. Mnie tam dzisiaj miało nie być, a jednak byłam. Widocznie po coś miałam tam być. Moja Siła Wyższa za mnie działa, ale ja też muszę działać.
Przecież jak ja napiję się nawet 25 gram, to zaraz wracam na ławkę po 2 złote.
A ja chcę żyć!!!
(alkoholiczka) - tekst z biuletynu "Mityng" wrzesień 2017
Opublikowano: 01.12.2021 r.