W początkach AA żony odegrały niezwykle ważną rolę. Wcale nie jest przesadą stwierdzenie, że gdyby nie one, to AA pewnie w ogóle by nie powstało.
- Po pierwsze, to właśnie żony najczęściej szukały pomocy dla swoich mężów - Tak jak uczyniła to Anne, udając się do Grupy Oksfordzkiej.
- Po drugie, pomagały one w organizowaniu mitingów, udostępniały swoje domy zdrowiejącym alkoholikom, niosły posłanie Dwunastego kroku; i uważały się za uczestniczki Wspólnoty w tym samym stopniu, co ich mężowie.
Kładł na to bardzo duży nacisk. Co było dobre, bo Ruth uważała mnie za najgorszego pijaka na świecie. Po pójściu na kilka mitingów przekonała się, że jest nadzieja.
"Powiedziałam mężowi, że na tym mitingu bardziej niż gdziekolwiek indziej czułam obecność Boga - przyznała Ruth. To coś dla nas orzekłam Rozwijajmy się tu razem".
Podjęliśmy decyzję i oboje uczyniliśmy z tego długoterminowe zadanie - żeby oprzeć nasze życie na duchowości Anonimowych Alkoholików".
"W tamtych czasach kobiety bardziej to wszystko doceniały - wspomina żona Alexa M. - Gotowe były uklęknąć i całować ziemię, po której stąpali ich mężowie - tylko dlatego, że zachowywali się jak należy.
Teraz [kobiety] mają do tego większy dystans, bo przecież tak właśnie powinni oni [mężowie] się zachowywać; to nic nadzwyczajnego. Ale wtedy był kryzys, więc musiałyśmy trzymać się swoich mężczyzn - czy tego chciałyśmy, czy nie. Same musiałyśmy coś jeść i musiałyśmy nakarmić dzieci". "Charakterystyczne dla AA tamtych dni było to, że bez przerwy znajdowałyśmy się w jakiejś nietypowej czy skomplikowanej sytuacji - powiedziała Elgie. Nigdy człowiek nie wiedział, co się zdarzy. Więc robiło się wszystko co było można".
Na samym początku w Akron alkoholicy nie mieli prawie nic do powiedzenia. Żony przyprowadzały ich na spotkania, które były z kolei prowadzone przez członków Grupy Oksfordzkiej. Mężczyzn trochę to denerwowało, ale godzili się na to. Kiedy AA zerwało z "oksfordczykami" , z posunięciem tym żony miały (jak widzieliśmy) wiele wspólnego.
Opublikowano: 01.01.2021 r.