Poszukiwanie dna. Mówi się często , że alkoholik musi sięgnąc dna , żeby przestać pić. Sięgając dna , może się od tego dna odbić. Ale żeby się od czegoś odbić, musi to być twarde. A dno alkoholika jest płynne. Nie da się od niego odbić.
To co dla kogoś wydaje się dnem, dla innego może być to jedynie mało znaczącym problemem. Osoba uzależniona od alkoholu prawie nigdy nie podejmnie decyzji o zaprzestaniu picia z własnej woli.
I w moim przypadku też tak było. Ktoś inny zadecydował za mnie. Ja wcale tego nie planowalem . Ze strachu i lęku przed dalszymi konsekwencjami podjąłem leczenie. Nadszedł taki dzień w moim życiu , że sam już nie byłem w stanie sobie poradzić , ale wstyd nie pozwalał mi się do tego przyznać. Moja duma alkoholika nie pozwalała mi się przyznać do porażki.
A według Wiekiej Księgi pierwszy krok na drodze do zdrowienia to dojście do stanu, w którym upewniamy się i przekonujemy samych siebie , że jesteśmy alhoholikami. I tu był problem ponieważ nie chciałem się do tego przyznać. Nie chciałem zaakceptować faktu , że i ja jestem alkoholikiem. Nie chciałem uznać porażki.
. Brak pokory spowodował, że szukałem różnic. Ciągle porównywałem się z innymi i zawsze dochodziłem do tych samych wniosków: ( że do nich to mi jeszcze daleko , że ja tyle nie straciłem, że nie jestem taki najgorszy).
Poważny błąd, który popełniłem na początku to taki, że nie szukałem podobieństw a różnic, które utwierdzały mnie w tym, że nie sięgnąłem dna.
Czy naprawdę alkoholik musi stracić wszystko, żeby sięgnąć dna???? Uważam, że nie, że nie musi stracić majątku, firmy, pracy, rodziny, samochodu, pieniedzy, prawa jazdy. To są rzeczy materialne.
A co z wartościami człowieka ?
Przecież alkohol zabiera nie tylko rzeczy materialne ale również: szacunek, godność moralność , miłość, przyjazń, człowieczeństwo, duchowość, plany, marzenia, pasje, hobby i wiele innych wartośći niematerialnych.
Alkohol doprowadził mnie do stanu, w którym byłem zupełnie sam. Wrak człowieka. Nieogolony, z przekrwionymi oczami, wyschniętymi ustami, brudnymi włosami, opuchnięty, zdradzony i oszukany.
Odebrał mi wszystkie wartośći , które się kiedyś dla mnie liczyły a pozostawił pustkę, samotność, ból, łzy i cierpienie.
Czułem się wtedy bezwartościowym człowiekiem. Straciłem szacunek do samego siebie. Pierwszy raz w życiu poczułem ogromny strach przed tym, że mogę stracić jeszcze wiecej, że konsekwencje picia będą coraz większe i że sam sobie nie poradzę.
To był przełomowy moment w moim życiu. Punkt zwrotny, który musiał się wydarzyć abym mógł zobaczyć do jakiego stanu się doprowadziłem. W jakim miejscu i położeniu się znajduję.
Każdy pijący alkoholik jest jak pasażer w windzie, która jedzie tylko w dół. To od każdego z nas zależy, w ktorym momencie z niej wysiądziemy. Ta winda wcale nie musi spaść i rozbić się o twarde podłoże. Zawsze jest szansa.
I na koniec jeszcze jeden cytat z Wielkiej Księgi:
Każdy alkoholik przestaje kiedyś pić, niektórym udaje się to jeszcze za życia.
Opublikowano: 18.04.2015 r.