Wymyśliłem dla siebie taką właśnie służbę: "siedzę pod przysłowiowym piecem i przyglądam się, jak ta nasza grupa pracuje i czy nie zbacza z obranej drogi".

Kiedy rozpoczęliśmy sponsorowanie, powoli sytuacja na grupie zaczęła się zmieniać - wtedy na naszej poprzedniej grupie.
Z początku słyszałem, że nikt do nas nie przyjdzie. Oczywiście mówili to ludzie, którzy o Programie 12 Kroków tylko słyszeli w trakcie czytania na mityngu. Pojawiali się raz i więcej nie. Taka postawa innych łomżyńskich alkoholików wprowadzała niepokój, że taka grupa, na której mówi się o Programie AA nie ma szans.
Szybko okazało się, że niepotrzebnie się martwiłem.

Chętnych na poznanie Programu AA i wdrożenie go we własne życie było coraz więcej. Niektórzy musieli trochę poczekać - taka była kolejka. Serce mi się radowało. Przyglądałem się tym ludziom. Widziałem jak zmienia się ich zachowanie, sposób mówienia, mimika. Ta przemiana dokonywała się na moich oczach.
Dziękowałem Bogu, że moje marzenie się spełniło i mamy najlepsze mityngi na świecie.
O tych najlepszych mityngach na świecie usłyszałem wiele lat temu od alkoholika, który tak właśnie powiedział. W przerwie zapytałem go, gdzie taki mityng jest. Popatrzył na mnie i powiedział: "zróbcie sobie taki".

Szczęka mi opadła, ale właśnie wtedy pojawiło się marzenie o takiej grupie w Łomży. Dziś taką mamy.

Nie byłem przy zakładaniu grupy "Pomocna dłoń". Wymyśliłem tylko nazwę, która została zaakceptowana. Kiedy wróciłem i słuchałem, że moi przyjaciele mieli wiele obaw, czy ta grupa przetrwa w środku coś mi mówiło: "jeśli grupę zakładają sponsorzy to od początku jest skazana na sukces".
I tak właśnie jest.

Ogłoszona przez rząd pandemia miała ogromny wpływ na działanie całej Wspólnoty i naszej grupy. Mityngi zostały zawieszone. My przenieśliśmy się do internetu. Dzięki temu mogliśmy posłuchać alkoholików i alkoholiczek z innych miast a nawet z innych krajów. Wzbogaciło to również nasze doświadczenia. Przekonało nas, że idziemy dobrą drogą.

Niestety wiele grup przez te restrykcje upadło. Niektórzy alkoholicy wrócili do picia. Z członków naszej grupy nikt nie upadł. I to jest dobra wiadomość.
Z nadzieją wchodzimy w kolejny rok pracy. Oprócz tej mojej służby "piecowego" podjąłem się również służby prowadzenia mityngu. Pełniłem ją w grudniu i teraz w styczniu.
To nieopisane uczucie radości, mieć udział w czynieniu dobra. Nieść pomoc ludziom, którzy jej potrzebują. Siedzenie przy piecu jest naprawdę przyjemne, szczególnie gdy widzi się uśmiechniętych i nie narzekających ludzi.

Andrzej - 16.01.2021