Kłótnie tak zwanych trzeźwiejących w AA są coraz częstsze. Nasiliły się po wydaniu nowej WK. Na co dzień korzystam z poprzedniego wydania a z nowego biorę historie osobiste. Moja polonistka wpoiła mi poprawność językową. A ponieważ nie chcę się denerwować to zrobiłem sobie taki mix.
"Każdy Polak ma obowiązek znać język ojczysty" - to jej zdanie, które głęboko zapadło mi w pamięć.
Ostatnie wydanie WK to kamień który spowodował lawinę. Alkoholicy, którzy mówią o rozwoju duchowym i więzi z Bogiem kłócą się już o wszystko. O tę książkę, o sposób realizacji Programu, o Boga, o sposób pełnienia służby, o pieniądze. Ponieważ FB zablokował mnie po raz trzeci na 30 dni mam czas na przeglądanie stron alkoholików i różnych forów związanych z alkoholizmem. Wszędzie jest to samo. Czasami mniej a czasami więcej, ale kłótnie i obrażanie innych to już codzienność w polskim AA, szczególnie w internecie.
Jak w tej sytuacji można mówić o wspólnocie i jednym celu? Nie mogę tego pojąć.
Bóg jest miłosierny i dał mi możliwość uczestnictwa w grupie, gdzie takie sytuacje nie mają miejsca. Jestem przekonany, że jest tak dlatego, że każdy z uczestników dba do dobre relacje z innymi i atmosferę w jakiej odbywają się nasze spotkania. Nie jesteśmy wyjątkiem. Takich grup jest dużo, trzeba tylko poszukać.
To od nas zależy jaką atmosferę na grupie sobie stworzymy.
Nie wiem jak Program AA realizują agnostycy i niewierzący, i nie jest to obszar moich zainteresowań.
James Christopher stworzył w Los Angeles "Świeckie grupy trzeźwościowe". W ich powrocie do zdrowia nie ma Siły Nadprzyrodzonej którą nazywamy Bogiem. Ci ludzie też wracają do zdrowia. Idą tylko inną drogą.
Jednak wiara w Boga "odsuwa" utratę nadziei. Wiem to z relacji więźniów obozów zagłady, którzy przeżyli to piekło. Każdy mówił, że wiara dawała im siłę i nadzieję. Nadzieję, która trzymała ich przy życiu.
Ja też doświadczyłem tego, że wiara odsuwa utratę nadziei, kiedy chciałem zakończyć swoje życie. Uwierzyłem, że też mam szansę na dobre życie bo Bóg kocha również takich jak ja.
Więc jeśli wiara w Boga daje dodatkową siłę to ja chcę z tej siły skorzystać. I korzystam każdego dnia.
Od kilku lat po przebudzeniu dziękuję Bogu za nowy dzień, chociaż nie wiem co mnie przyniesie. Otworzyłem oczy i mam szansę przeżyć go dobrze, jeśli nie będę na siłę upierał się przy swoich rozwiązaniach i narzucał innym swoich pomysłów.
Czasami muszę się godzić z tym, że moje plany nie chcą się realizować mimo usilnych starań. Nie poddaję się od razu. Próbuję kilka razy aż przychodzi ten czas, że mówię "dość". Trwanie w uporze rani moją duszę i powoduje, że rodzą się pretensje do Boga. Trwa to krótko bo przecież w Kroku 3 powierzyłem swoje życie i swoją wolę opiece Boga. Ten upór wynika zapewne z moich emocji, uczuć i pragnień.
Jak każdy człowiek jestem istotą emocjonalną. Dlatego kłótnie wewnątrz Wspólnoty za każdym razem sprowadzają smutek i przygnębienie. A ja nie chcę tego przeżywać.
Dziękuję Bogu, że pozwolił mi spotkać ludzi zainteresowanych Programem AA. Zaczęliśmy na poprzedniej naszej grupie. W pewnym momencie próbowałem realizować swój pomysł na życie i wyjechałem z Łomży. W tym krótkim czasie na grupie zaczęły się dziać złe rzeczy. Dlatego kilka osób zdecydowało się na stworzenie nowej grupy.
Od razu wiedziałem, że to na tę nową grupę będę chodził jeśli będę w Łomży. Tak jest do dziś. Mój udział jest niewielki, bo zaproponowałem tylko nazwę grupy która została przyjęta.
Dzięki wspólnej pracy stworzyliśmy grupę moich marzeń. Na mityngach mówimy o Programie. Nikt się nie kłóci. Nie zaobserwowałem też zawiści i złości między jej uczestnikami. Jeśli ktoś zgłasza problem zawsze znajdą się osoby chętne do pomocy. Dzięki temu żaden alkoholik którzy szuka pomocy nie zostaje sam.
I to właśnie jest dla mnie WSPÓLNOTA. Kiedyś przeczytałem, że ludzi tworzących taką wspólnotę łączy Komunia Dusz.
Kłótnie, swary i obrzucanie się mięsem to elementy pijanego życia. A przecież jesteśmy trzeźwi a co za tym idzie również odpowiedzialni i kulturalni. Dziękuję Ci Panie, że dajesz nam wszystkim tę siłę, która pozwala nam wrócić do zdrowia w duchu jedności i miłości bliźniego.
Już za dwa dni będziemy świętować piątą rocznicę powstania grupy. Mityng to już nie jest spotkanie samych mężczyzn ale mężczyzn i kobiet, których jest coraz więcej. Jestem przekonany, że to zasługa Boga, który pozwolił każdemu z nas schować własne ego to kieszeni i dobro innych postawić na pierwszym miejscu. Przecież najważniejsi to już byliśmy, prawda?
Opublikowano: 08.08.2022 r.