Pierwszy rok abstynencji był dla mnie nie lada wyczynem. Co prawda miałem dwie pierwsze rocznice, ale ta druga nie sprawiła mi radości. Od tamtej pory wszystkie kolejne są pojedyncze.
Lata mijają, a ja ciągle pamiętam swoją pierwszą rocznicę. Wtedy też uważałem, że dokonałem wielkiej rzeczy. Jak słyszę, wielu innych alkoholików też tak ma. Dla mnie było to niewyobrażalne. Piłem codziennie, a tu nagle taka przerwa bez jakiegokolwiek przymusu. Pamiętam, jak mówiłem "gdybym zaczął" wcześniej... Dziś tak nie mówię, bo przecież zacząłem wcześniej, i co? Wróciłem do picia. Niektórzy mówili mi, że to nie był mój czas. Ja tego nie wiem. Powrót do picia był spowodowany zbyt wielkimi oczekiwaniami i rozczarowaniem, że odstawiłem kieliszek, a tu nic się nie dzieje. Biegałem po mityngach, ale to efektów nie przynosiło.
Miałem żal do kolegów z AA, że mi nie pomogli. Jak mieli pomóc, kiedy nie znali rozwiązania? Na radościach i smutkach nie wraca się do zdrowia, szczególnie jeśli przy okazji na okrągło wspomina się swoje picie. Dziękuję Bogu, że spotkałem ludzi, którzy znali rozwiązanie.
Jeden z nich przekazał mi Program 12 Kroków. I w zasadzie od tej pory zaczęła się dla mnie Wspólnota AA. Powoli zainteresowanie Programem wykazywali inni. Dziś już mamy kilku sponsorów, którzy przestali pić za pierwszym razem. Mają już ponad dziesięć lat trzeźwości. Pamiętam, w jakim stanie przyszli. Jak cieszyliśmy się z ich pierwszych rocznic. To było święto nie tylko ich, ale całej naszej grupy. Często słyszę od alkoholików i alkoholiczek, że Wspólnota i jej program uratowali im życie. Nie wiem, czy Wspólnota uratowała mi życie. Wiem, że dostałem dobry sposób na życie bez alkoholu. Sposób, który się sprawdza od wielu lat. I już nie ulepszam tego, co dobrze działa. Pamiętam, że lepsze jest wrogiem dobrego.
Za każdym razem, gdy ktoś świętuje pierwszy rok, przypominam sobie swoje pierwsze rocznice. Jeśli nie zapomnę, to mówię, aby wszystkie kolejne były pojedyncze, bo wiem, że obchodzenie rocznicy po raz kolejny radości już nie sprawia. Przeważa poczucie porażki.
Dla mnie pierwsza rocznica jest najważniejsza. To początek zmiany całej reszty życia. Oczywiście, że przez rok nie uporządkuje się swojego życia. Nie rozliczy się z przeszłością i nie naprawi wyrządzonych krzywd. To musi trwać. U nas rok trwa praca ze sponsorem. Dopiero później zaczyna się wdrażanie tego programu w życie. Utrzymanie abstynencji daje gwarancję, że kiedyś to nastąpi. To jak wchodzenie po schodach. Jeśli nie wejdziesz na pierwszy stopień, to nie ma szans, abyś wszedł na kolejne.
Kiedy pierwszą rocznicę miałem po raz drugi, nie oczekiwałem już cudów w moim życiu. Nie uważałem też, że zrobiłem coś wielkiego. Nie chciałem wracać do picia i to było najważniejsze. W naszej grupie co jakiś czas ktoś obchodzi swoją rocznicę trzeźwości. Wielu ma takie święto po raz pierwszy w życiu.
Pogody ducha.
Andrzej
Opublikowano: 09.05.2024 r.